Bóg jest w stanie zrobić wszystko - nawet stworzyć tak wielki kamień. Czy po stworzeniu tego wielkiego kamienia Bóg może ten kamień podnieść? Tak! Bóg może wszystko! Tyle, że Bóg może nie chcieć go podnieść. Dlaczego? Bo MOŻE!
Ale dlaczego używam tylku wykrzykników i pytajników - nie po to, by krzyczącym tonem przemówić do Waszych jaźni i wcisnąć Wam, że MOJA teoria o wszechmocnym Bogu jest jedyną prawdziwą. Po prostu jestem podekscytowana (jak kura tuż po zniesieniu jajka) swoja rozkminą!
Wyobraźmy sobie - czy Bóg jest stanie stworzyć istotę i zaprogramować ją na robienie pewnych rzeczy bezmyślnie? Jasne - patrz zwierzęta.
Czy Bóg jest w stanie stworzyć istotę i ukazać jej swoją wolę prawidłowego postępowania, ale dać jej WOLNĄ WOLĘ i możliwość wyboru? Wyboru również zła? TAK! Patrz - człowiek!
CZŁOWIEK jest kamieniem, który Bóg stworzył i MOŻE w każdej chwili złapac go (człowieka) za rękę i powstrzymać od czynienia zła, ale nie chce - nie po to mu (człowiekowi) dął wolną wolę! Czyli Bóg może unieść każdy kamień, który stworzył, ale może też stworzyć kamień tak wielki, by nie móc go unieść - jesli taki był jego cel. Cel - by go nie unoscić.
Danie człowiekowi wolnej woli miało na celu przyniesieniu chwały Bogu - mając do wyboru kuszące i apetyczne zło i często wymagające od nas altruizmu i poświęcenia dobro wybieramy DOBRO i przynosimy Bogu chwałę. Gdyby Bóg uczynił z nas marionetki bez wolnej woli, nie byłoby w tym żadnej chwały. Dając nam wolną wolę jednak wział pod uwagę Bóg nasz, że część ludzi się sprzeciwstawi i wybierze zło. I Bóg każdego może złapać za rękę i nawrócić go w mniej niż nanosekundę (patrz "największy grzesznik" i prześladowca chrześcijan - późniejszy święty Paweł).
Taki z tego morał - Bóg może wszystko. Bóg nie chciał grać w Simsy z ludźmi i czynić ich zwykłymi poddanymi zaprogramwoanymi na spełnianie potrzeb fizjologicznych. Dał nam wolną wolę, przez co stworzył nas jak ten wielki kamień. Oczywiście może każdy kamień podnieść - tak samo jak nawrócic każdego (chciałam doddać "każdego grzesznika" ale przecież każdy jest grzesznikiem, więc to jakbym powiedziała "każdego każdego", humpf).
Tak, czy siak - kiedy ktoś mnie jeszcze zapyta o paradoks wszechmocy boskiej zapytam się go, czy wierzy w to, że ma wolną wolę, czy w to, że kieruje nim siła Boska. Jeśli wierzy w wolną wolę, to znaczy, że rzeczywiście Bóg dopuszcza sprzeciw sobie samemu, jako wyraz wolnej woli każdego człowieka. Jeśli natomiast nie mamy wolnej woli i kieruje nami siła (Boska?) - to znaczy, że jakiś "absolut" istnieje.
Take that, ateiści! xD
PS wcześniejszego Obamę i jego słynne "Yes we can" zamieniłam na św. Łukasza, bo jak pisałam post byłam pod presja czasową, więc nie przemyślałam wyboru gifów. Teraz jednek ogarnęłam się. To nie ma nic wspólnego z tym, co napisała Stefania. Absolutnie. Nada e nada.