Klik!

Anime na 5+: Chuunibyou demo Koi ga Shitai!

Notkę o podsumowaniu pisało mi się bardzo miło, więc pozwolę sobie dać więcej takich małych radości. Tym razem stworzę zalążek postów, w których będę przedstawiała najlepsze (według mnie) serie minionym lat - takie, które osobiście oceniłam na nie mniej niż 9 punktów na całą dychę na malu. Trochę tego już uciułałam, jednak nie będzie nudno i monotonnie, bo przestrzał gatunków jest równie spory, jak dobrze ocenionych serii. Dość tego, zaczynamy. Komu w drogę, temu kamyki w rzemyki!

Togashi Yuuta jest szczęśliwym, nowo narodzonym licealistą. Tak, tak, zwrot "nowo narodzony" jest dla Yuuty niczym muzyka dla uszu - wybierając szkołę średnią położoną jak najdalej od jego domu chciał ukryć nieprzyjemny sekret z czasów gimnazjalnych... Przeszłość głównego bohatera nie pozwoli mu jednak tak łatwo od siebie uciec. Kto by pomyślał, że tytułowy, świetnie przetłumaczony przez rodzimą grupę fansuberską "syndrom gimbusa" dotknął kiedyś także tak spokojnego i zwykłego ucznia jak Yuuta? Jego nieuleczalnie chora na ten syndrom koleżanka z klasy, niejaka Rikka Takanashi, odkrywa sekret chłopaka zupełnym przypadkiem, nie chce jednak przejść z tą wiedzą do porządku dziennego. Przy nadarzającej się okazji dziewczyna prosi Yuutę, aby Potworne Oko i Mistrz Mrocznych Płomieni zjednoczyli siły i zawarli pakt w celu odnalezienia Głębokiego Horyzontu. Co znaczy ten bełkot? I czy przypadkiem to nie jest dopiero początek "gimbusowych" odpałów garstki licealistów?

"You spin me right round, baby, right round"

Dolegliwość znana jako "syndrom gimbusa" sprawia, że zarażony w czasie gimnazjum, zwykle klasy drugiej, odkrywa w sobie magiczne moce, które objawią się światu w postaci szerokiego wachlarza odpałów, walczenia z niewidzialnymi przeciwnikami i wzbogatego słownictwa w nazywaniu zwykłych przedmiotów. Nastolatkowie zwykle z tego wyrastają, jednak w liceum nadchodzi drugie stadium choroby, podczas którego na każde wspomnienie żenujących czynów człowiek zaczyna się samookaleczać (zwykle waląc głową w mur lub turlając się po ziemii). Niektórzy jednak (tak jak główna bohaterka Rikka "Potworne Oko" Takanashi czy jej wierna padawanka Dekomori dzierżąca magiczny młot Mjolnir) wydają się być wybitnie odporni na wszelkie szczepionki...

Ukarzę cię w imieniu Księżyca!
...albo jednak nie.

Roboczo nazywane przez fanów anime "Chuu2byou" ma zaledwie dwanaście odcinków, a odpowiedzialne za jego adaptację jest dobrze znane starym wyjadaczom studio KyoAni. To zresztą widać w projektach postaci, bogactwie detali i pięknych, dopieszczonych tłach. Tym razem jednak studio stanęło na wysokości zadania i zrobiło nie tylko serię ładną i wypasioną graficznie, ale także posiadającą sympatyczną, nietuzinkową fabułę. No, akurat za historię dziękować trzeba autorowi nowelki, kryjącemu się pod nickiem Torako. Inna sprawa, że anime posiada wiele plusów, których w papierowej wersji nie doświadczylibyśmy, ot, chociażby strona dźwiękowa. Co prawda soundrack jest dobry, ale jednak tylko dobry, to ukłony należą się ludziom odpowiedzialnym za podkładanie głosów głównym bohaterom. W tej kategorii prym wiedzie Fukuyama Jun, głos Yuuty, ale także Leloucha z "Code Geass", Shinry z "Durarara!!" czy Aidou z "Vampire Knight" - ten pan jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych i występujących w anime seiyuu (aktor głosowy) i naprawdę długo można by wymieniać jego role. Głos Rikki podłożyła pani Uchida Maaya, względnie świeżutka i nieznana aktorka, znana z ról np. Rei z "Sankarea" czy Frendy z "Toaru Kagaku no Railgun S". Jeśli idzie o dalszą ekipę, to głosów bohaterkom żeńskim użyczyły mało sławne seiyuu, natomiast pośród chłopców znajdziemy pana Souichirou Hoshi, który podkładał wcześniej głos pod Maebarę Keichiego z niezwykle znanej serii "Higurashi" oraz Shikiego z "Vampire Knight". Poza ścieżką dźwiękową anime uraczyło nas także zakręconym openingiem oraz świetnie zanimowany i wpadający w ucho endingiem, który zaśpiewały cztery najważniejsze bohaterki "Chuu2byou". Co jak co, ale od czasów "K-On!" endingi to coś, co studio KyoAni robi najlepiej ze wszystkich.

"Inside Identity" czyli na nasze "Mój jest ten kawałek podłogi"

Ta seria należy do gatunku "dla każdego, małego i dużego". Chłopcy podziwiać będą wymyślne walki w świecie wyobraźni bohaterów, dziewczyny - śledzić rozwój uczuć i trzymać kciuki za fruwające to tu, to tam pulchne Amorki. Dla wszystkich znajdzie się natomiast sporo humoru, trochę zrównoważonego dramatu oraz garść prawdziwych spostrzeżeń. Kto z nas w młodości nie odwalał maniany i nie latał po placu zabaw, udając jakąś czarodziejkę z Księżyca, Power Rangersa czy innego tajemniczego mściciela, posiadającego moc przyzywania smoków? Czy jako dzieci nie chcieliśmy na swój sposób uciec od całkiem poważnych problemów lub nawet szarej rzeczywistości, w której nie ma miejsca na magię? I czy właściwie do dziś nie przyjęlibyśmy na swoje barki jakiejś odjazdowej umiejętności? "Chuu2byou" jest z pewnością świetnym anime dla nas, dużych dzieci, którym już nie wypada biegać z prześcieradłem na plecach, ale z chęcią uśmiechną się do ekranu. Może nawet nie raz i nie dwa.

Bohaterowie lubią się kręcić, więc znów... "you spin me right round, baby, right round"

Już niebawem postaram się o kolejną porcję animcowych wieści, tym razem zapowiedzi nowego sezonu. A tymczasem...
Ahoj!

2 komentarze:

  1. "Przy nadarzającej się okazji dziewczyna prosi Yuutę, aby Potworne Oko i Mistrz Mrocznych Płomieni zjednoczyli siły i zawarli pakt w celu odnalezienia Głębokiego Horyzontu."

    Seems legit. Najbardziej podobał mi się awatar "Ukarzę cię w imieniu księżyca" ale też "Mój jest ten kawałek podłogi" - te dwa zachęciły mnie bardziej niż rozprawę na temat głosów aktorów, które są dla mnie wszystkie podobne... ;) No wiem, może jestem ignorantką, a może po prostu mam słaby słuch? :)

    G.

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny jest tej gif z "Mój jest ten kawałek podłogi! ;) Widziałaś, że ostrość się zmeinia? spójrz na krzesło lewe, kiedy pojawia się Rikka ;)


    Czad. Ktoś świadomie to rysował, nie byle kicz, nie powiem ;]

    OdpowiedzUsuń