Pięć typów ludzi, których nienawidzę, to filmik zrobiony dla
lolcontentu internetów. Jednakowoż skłonił mnie do przerażających przemyśleń.
Mianowicie – mam mnóstwo rzeczy/ludzi/zjawisk, których po prostu nie znoszę! Nie,
nie usłyszycie dziś „hejka, jestem pozytywnie zakręconą nastolatką”, bo ani ze
mnie nastolatka, ani zakręcona. Jako że życie w tak zwanym „normalnym świecie”
przychodzi mi z wielką łatwością i jestem optymistką, pozwalam sobie dziś na
ponarzekanie (jak zawsze z przymrużeniem oka) w moim wirtualnym wcieleniu. Dziś furiacki głos nienawiści w mojej głowie
nosi imię „Wszarz”.
Nie znoszę czegoś nie usłyszeć
Absolutnie doprowadza mnie to do wewnętrznej autoagresji („ty
głucha debilko, uszy umyj”), kiedy muszę z przymilnym uśmiechem zapytać kogoś „słucham”,
„co”, „możesz powtórzyć”. Nienawidzę słabo słyszeć, ale jeszcze bardziej nie cierpię,
kiedy ktoś mówi „a nic, nieważne”. Skoro nieważne, to po co mi to mówiłeś -kurna-
po raz pierwszy, podpowiada Wszarz. Mało
mam neuronów w głowie zaprzątniętych ważniejszymi impulsami? Drugi rodzaj
nie-usłyszenia to słaba jakość dźwięków. Gdziekolwiek. Czasami mam ochotę
pogryźć głośniki na dworcu Zachodnim po komunikacie, że z peronu khyrtego
odjeżdża autobus do Pcimia o godzinie khartkhu khydiześci. Własnozębnie.
Nie znoszę milionów coverów tej samej piosenki
Najczęściej coverowanymi piosenkami są utwory popowe,
dlatego Adele, Rihanna, OneDirection, Justin Bieber, Miley Cyrus i Lady Gaga
mogliby osiągnąć majątek zbierając po złotówce od coveru. (Smuteczek widzieć
Adele w takim towarzystwie.) ALE żaden cover mnie tak mnie wkurnia jak „Hallelujah”.
Och, jakież to oryginalne i głębokie, dziesięciolatka śpiewa tę smutną piosenkę
tak pięknie! Tak się wzruszyłam, że aż wcale, podpowiada Wszarz w mojej głowie.
Nie znoszę zaśmiecania tablicy na facebooku
Każdy wrzuca na tablicę, co mu się podoba. Wiem, bo sama
zaśmiecam innym tablice i często udostępniam rzeczy, które są dla mnie ważne,
niekoniecznie dla nich. ALE są pewne granice i moi znajomi stale je
przekraczają. Do ścisłej czołówki należą: udostępnianie pochodnych do Kwejka
stron, które trzeba polubić, by obejrzeć co człowiek mi udostępnił (serio?).
Pisanie o swoich posiłkach. Pisanie o chodzeniu na siłownię. Wrzucanie w każdym
tygodniu nowego zdjęcia profilowego. Wrzucanie szowinistycznych/rasistowskich/pesymistycznych
tekstów, gifów, obrazków, filmików. Pisanie okolicznościowe: WOW KAMIL STOCH
albo DRUGIE ZŁOTO! Ostatnio w szczególności bawienie się w „klepanki”. SERIO?
Kolega Cię „klepnął”, czyli napisał, że masz wrzucić filmik pokazujący, jak
pijesz piwo i musisz to zrobić, bo jak nie, to stawiasz piwo? Och… Myślałam, że
klepanki wyginęły razem z blogami na Onecie, a tu już troje moich znajomych
wrzuciło swój „piwo-filmik”!
Nienawidzę wdepnąć w coś mokrego
Uwielbiam chodzić boso, a wdepnięcie w coś mokrego jest
najbardziej irytującym zdarzeniem, jakie może mi się przydarzyć w domu. Czuję
się wtedy gorzej, niż gdybym butem weszła w gówno. Gówno można wytrzeć, a poza
tym gówno jest obiektem zdrowego naturalnego wydalania u zwierząt. Tymczasem
woda na podłodze w kuchni, lub pokoju oznacza, że ktoś chlapnął i nie wytarł
specjalnie po to, bym w to wdepnęła! Najgorsze są mokre plamy w łazience, bo
zawsze sobie wyobrażam, że to przecież woda spływająca z czyjegoś ciała po
wyjściu niedokładnie wytartym spod prysznica, albo siki. Innej drogi nie ma!
(Wszarz w mojej głowie)
Szczerze nienawidzę bezsenności, ale jeszcze bardziej „złotych
metod” na nią
Nie mogę spać do 6 rano, a potem do 12 nie mogę wstać, deal
with it! Ale i tak znajdzie się jakiś chrzaniony Onet, czy WP, który napisze
super-merytoryczny artykuł o tym, że szklanka mleka, że wyciszenie i harmonia,
że stałe pory wstawania, że zapach lawendy na piżamce, że muzyka tybetańskich
mnichów, czy powtarzanie sobie w głowie, że jest się chrzanionym kwiatem lotosu
na niezmąconej tafli wody! Od lawendy chce mi się wymiotować, od mleka przed położeniem
mam zgagę, stałe pory wstawania mam i mimo to spać nie mogę, a pozycja na kwiat
lotosu zawsze doprowadzała mnie do śmiechu, więc również pudło. Najgorzej do
furii doprowadzają mnie ludzie, którzy uważają, że gdybym naprawdę się napracowała,
wtedy bym zasnęła. Albo ci, którzy mówią „po prostu połóż się, pomyśl o czymś przyjemnym,
mi to zawsze pomaga”. O, to miło, a też miałeś problemy ze snem? „Ja? Nie, no
co ty! Ja zasypiam w momencie!” AGHR! Umrzyj! (xD)
Nienawidzę Kwejka
Zawsze na niego wchodzę i zawsze tracę pół godziny z życia
na oglądaniu debilnych obrazków… Och, jak ja tego nie znoszę!!! Raz doszłam do
takiej furii, że chciałam założyć blokadę rodzicielską na komputer i do
blokowanych stron dodać Kwejka, ale oczywiście Gufo – złota rączka informatyki –
nie potrafiła nawet tego zrobić.
Nie znoszę teledysków z pupami
Nie mogę na to patrzeć! Weźcie te swoje tyłki sprzed moich
oczu!!! Cycki też! Dziękuję, mam swoje, może nie tak duże i nie w takich
koronkach, ale nie wystawiam na widok publiczny. Tyle kobiet walczyło o prawa
do głosowania, o równouprawnienie i o szacunek mężczyzn, wciąż walczymy o równe
płace i po co – po to, żeby w teledyskach były pupy i cycki? Jeszcze facetów
rozumiem, bo im się to podoba, ich to podnieca, ale DZIEWCZYNY? Dlaczego z
własnej i nieprzymuszonej woli chcą w tych teledyskach tańczyć, często za
darmo!? Oł, maj gosz.
Nie znoszę hipokrytów
Och, hipokryzja to wisienka na torcie moich hejtów. Taka
sytuacja: Koleżanka zapytała Znajomej, czy może przekopiować swoją część referatu
od innej grupy. Znajoma odparła, że absolutnie, po czym sama przekopiowała
swoją część od jeszcze innej grupy w nadziei, że nikt się nie zorientuje.
Koleżanka natomiast, przekopiowała swoją część z gotowych referatów
znalezionych w internecie, wiedząc, że jeśli skopiuje swoją część od grupy, to
Znajoma się zorientuje. Obydwie podesłały mi swoje części referatu, jedna była
żywcem zerżnięta od innej grupy, druga z internetów i obydwie opatrzyły swoje części
komentarzem „Ja zrobiłam swoją część sama, a Koleżanka/Znajoma chyba
przekopiowała, weź ją opindol i ode mnie, bo nie znoszę kopiowania!”. Och, nawet nie wiecie jakie Wszarz mi plany
podsuwał zemsty… Ten referat to była prawdziwa incepcja hipokryzji!
Moja lista zaczyna się niebezpiecznie rozszerzać, ale na
chwilę obecną poprzestanę na tym. Uśmiałam się jak dziki zwierz na polance, a
przy okazji zdałam sobie sprawę z tego, że wszyscy jesteśmy psychopatami w
środku swoich najgłębszych alter-alter-alter-egów. (Podpowiedział Wszarz.)
Hahaha xD czasami trzeba trochę ponarzekać, nie ma w tym nic złego (chyba że się przesadza (; )
OdpowiedzUsuńW życiu bym nie pomyślała, że nie znosisz milionów coverów piosenek - jak do tej pory myślałam, że jest wręcz odwrotnie.
Ja za to nie znoszę, gdy gdzieś muszę się spóźnić. Zdarza mi się to raczej rzadko, ale jak się zdarza, to strasznie się na siebie wkurzam. Mniej jestem pod tym względem bezwzględna wobec innych - choć też trochę się denerwuję jak ktoś inny nie jest punktualny. Taka jakaś przypadłość :P
Lubię covery, a nawet kocham - ale "Hallelujah"?!?!?! xD
OdpowiedzUsuńJa się niestety na spóźnianie uniewrażliwiłam, bo robię to zbyt często, ale... No wiem, nie powinnam, ale okłamywać siebie nie lubię.
Z każdym dniem w tym tygodniu kolekcjonuję punkty do "hejty na dizś vol.2 xD
Stefciu, Ciebie nie irytuje jak ktoś paznokciami skrzypie po tablicy. Albo nawet jak Ty to robisz! Pamiętasz Twój skrzyp-potabliczny paznokciami? xD Jedno z najgorszych doświadczeń w moim życiu, ever. xD Do dziś ciarki mam na myśl o tym...