Klik!

Hejty na dziś - ParaJutjub



Pięć typów ludzi, których nienawidzę, to filmik zrobiony dla lolcontentu internetów. Jednakowoż skłonił mnie do przerażających przemyśleń. Mianowicie – mam mnóstwo rzeczy/ludzi/zjawisk, których po prostu nie znoszę! Nie, nie usłyszycie dziś „hejka, jestem pozytywnie zakręconą nastolatką”, bo ani ze mnie nastolatka, ani zakręcona. Jako że życie w tak zwanym „normalnym świecie” przychodzi mi z wielką łatwością i jestem optymistką, pozwalam sobie dziś na ponarzekanie (jak zawsze z przymrużeniem oka) w moim wirtualnym wcieleniu.  Dziś furiacki głos nienawiści w mojej głowie nosi imię „Wszarz”.

Nie znoszę czegoś nie usłyszeć
Absolutnie doprowadza mnie to do wewnętrznej autoagresji („ty głucha debilko, uszy umyj”), kiedy muszę z przymilnym uśmiechem zapytać kogoś „słucham”, „co”, „możesz powtórzyć”. Nienawidzę słabo słyszeć, ale jeszcze bardziej nie cierpię, kiedy ktoś mówi „a nic, nieważne”. Skoro nieważne, to po co mi to mówiłeś -kurna- po raz pierwszy, podpowiada Wszarz.  Mało mam neuronów w głowie zaprzątniętych ważniejszymi impulsami? Drugi rodzaj nie-usłyszenia to słaba jakość dźwięków. Gdziekolwiek. Czasami mam ochotę pogryźć głośniki na dworcu Zachodnim po komunikacie, że z peronu khyrtego odjeżdża autobus do Pcimia o godzinie khartkhu khydiześci. Własnozębnie.

Nie znoszę milionów coverów tej samej piosenki
Najczęściej coverowanymi piosenkami są utwory popowe, dlatego Adele, Rihanna, OneDirection, Justin Bieber, Miley Cyrus i Lady Gaga mogliby osiągnąć majątek zbierając po złotówce od coveru. (Smuteczek widzieć Adele w takim towarzystwie.) ALE żaden cover mnie tak mnie wkurnia jak „Hallelujah”. Och, jakież to oryginalne i głębokie, dziesięciolatka śpiewa tę smutną piosenkę tak pięknie! Tak się wzruszyłam, że aż wcale, podpowiada Wszarz w mojej głowie.

Nie znoszę zaśmiecania tablicy na facebooku
Każdy wrzuca na tablicę, co mu się podoba. Wiem, bo sama zaśmiecam innym tablice i często udostępniam rzeczy, które są dla mnie ważne, niekoniecznie dla nich. ALE są pewne granice i moi znajomi stale je przekraczają. Do ścisłej czołówki należą: udostępnianie pochodnych do Kwejka stron, które trzeba polubić, by obejrzeć co człowiek mi udostępnił (serio?). Pisanie o swoich posiłkach. Pisanie o chodzeniu na siłownię. Wrzucanie w każdym tygodniu nowego zdjęcia profilowego. Wrzucanie szowinistycznych/rasistowskich/pesymistycznych tekstów, gifów, obrazków, filmików. Pisanie okolicznościowe: WOW KAMIL STOCH albo DRUGIE ZŁOTO! Ostatnio w szczególności bawienie się w „klepanki”. SERIO? Kolega Cię „klepnął”, czyli napisał, że masz wrzucić filmik pokazujący, jak pijesz piwo i musisz to zrobić, bo jak nie, to stawiasz piwo? Och… Myślałam, że klepanki wyginęły razem z blogami na Onecie, a tu już troje moich znajomych wrzuciło swój „piwo-filmik”!

Nienawidzę wdepnąć w coś mokrego
Uwielbiam chodzić boso, a wdepnięcie w coś mokrego jest najbardziej irytującym zdarzeniem, jakie może mi się przydarzyć w domu. Czuję się wtedy gorzej, niż gdybym butem weszła w gówno. Gówno można wytrzeć, a poza tym gówno jest obiektem zdrowego naturalnego wydalania u zwierząt. Tymczasem woda na podłodze w kuchni, lub pokoju oznacza, że ktoś chlapnął i nie wytarł specjalnie po to, bym w to wdepnęła! Najgorsze są mokre plamy w łazience, bo zawsze sobie wyobrażam, że to przecież woda spływająca z czyjegoś ciała po wyjściu niedokładnie wytartym spod prysznica, albo siki. Innej drogi nie ma! (Wszarz w mojej głowie)

Szczerze nienawidzę bezsenności, ale jeszcze bardziej „złotych metod” na nią
Nie mogę spać do 6 rano, a potem do 12 nie mogę wstać, deal with it! Ale i tak znajdzie się jakiś chrzaniony Onet, czy WP, który napisze super-merytoryczny artykuł o tym, że szklanka mleka, że wyciszenie i harmonia, że stałe pory wstawania, że zapach lawendy na piżamce, że muzyka tybetańskich mnichów, czy powtarzanie sobie w głowie, że jest się chrzanionym kwiatem lotosu na niezmąconej tafli wody! Od lawendy chce mi się wymiotować, od mleka przed położeniem mam zgagę, stałe pory wstawania mam i mimo to spać nie mogę, a pozycja na kwiat lotosu zawsze doprowadzała mnie do śmiechu, więc również pudło. Najgorzej do furii doprowadzają mnie ludzie, którzy uważają, że gdybym naprawdę się napracowała, wtedy bym zasnęła. Albo ci, którzy mówią „po prostu połóż się, pomyśl o czymś przyjemnym, mi to zawsze pomaga”. O, to miło, a też miałeś problemy ze snem? „Ja? Nie, no co ty! Ja zasypiam w momencie!” AGHR! Umrzyj! (xD)

Nienawidzę Kwejka
Zawsze na niego wchodzę i zawsze tracę pół godziny z życia na oglądaniu debilnych obrazków… Och, jak ja tego nie znoszę!!! Raz doszłam do takiej furii, że chciałam założyć blokadę rodzicielską na komputer i do blokowanych stron dodać Kwejka, ale oczywiście Gufo – złota rączka informatyki – nie potrafiła nawet tego zrobić.

Nie znoszę teledysków z pupami
Nie mogę na to patrzeć! Weźcie te swoje tyłki sprzed moich oczu!!! Cycki też! Dziękuję, mam swoje, może nie tak duże i nie w takich koronkach, ale nie wystawiam na widok publiczny. Tyle kobiet walczyło o prawa do głosowania, o równouprawnienie i o szacunek mężczyzn, wciąż walczymy o równe płace i po co – po to, żeby w teledyskach były pupy i cycki? Jeszcze facetów rozumiem, bo im się to podoba, ich to podnieca, ale DZIEWCZYNY? Dlaczego z własnej i nieprzymuszonej woli chcą w tych teledyskach tańczyć, często za darmo!? Oł, maj gosz.

Nie znoszę hipokrytów
Och, hipokryzja to wisienka na torcie moich hejtów. Taka sytuacja: Koleżanka zapytała Znajomej, czy może przekopiować swoją część referatu od innej grupy. Znajoma odparła, że absolutnie, po czym sama przekopiowała swoją część od jeszcze innej grupy w nadziei, że nikt się nie zorientuje. Koleżanka natomiast, przekopiowała swoją część z gotowych referatów znalezionych w internecie, wiedząc, że jeśli skopiuje swoją część od grupy, to Znajoma się zorientuje. Obydwie podesłały mi swoje części referatu, jedna była żywcem zerżnięta od innej grupy, druga z internetów i obydwie opatrzyły swoje części komentarzem „Ja zrobiłam swoją część sama, a Koleżanka/Znajoma chyba przekopiowała, weź ją opindol i ode mnie, bo nie znoszę kopiowania!”.  Och, nawet nie wiecie jakie Wszarz mi plany podsuwał zemsty… Ten referat to była prawdziwa incepcja hipokryzji!


Moja lista zaczyna się niebezpiecznie rozszerzać, ale na chwilę obecną poprzestanę na tym. Uśmiałam się jak dziki zwierz na polance, a przy okazji zdałam sobie sprawę z tego, że wszyscy jesteśmy psychopatami w środku swoich najgłębszych alter-alter-alter-egów. (Podpowiedział Wszarz.)

2 komentarze:

  1. Hahaha xD czasami trzeba trochę ponarzekać, nie ma w tym nic złego (chyba że się przesadza (; )

    W życiu bym nie pomyślała, że nie znosisz milionów coverów piosenek - jak do tej pory myślałam, że jest wręcz odwrotnie.

    Ja za to nie znoszę, gdy gdzieś muszę się spóźnić. Zdarza mi się to raczej rzadko, ale jak się zdarza, to strasznie się na siebie wkurzam. Mniej jestem pod tym względem bezwzględna wobec innych - choć też trochę się denerwuję jak ktoś inny nie jest punktualny. Taka jakaś przypadłość :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię covery, a nawet kocham - ale "Hallelujah"?!?!?! xD

    Ja się niestety na spóźnianie uniewrażliwiłam, bo robię to zbyt często, ale... No wiem, nie powinnam, ale okłamywać siebie nie lubię.

    Z każdym dniem w tym tygodniu kolekcjonuję punkty do "hejty na dizś vol.2 xD

    Stefciu, Ciebie nie irytuje jak ktoś paznokciami skrzypie po tablicy. Albo nawet jak Ty to robisz! Pamiętasz Twój skrzyp-potabliczny paznokciami? xD Jedno z najgorszych doświadczeń w moim życiu, ever. xD Do dziś ciarki mam na myśl o tym...

    OdpowiedzUsuń