Scenka rodzajowa: Okolice ulicy Grójeckiej.
Gufo tramwajem przedziera się przez BigCity. Pierwsza nasza bohaterka wsiadła jeszcze przede mną i ewidentnie nerwowo rozglądała się po wszystkich miejscach siedzących. Które wybrać, które się zwolni, wydawały się szeptać jej rozbiegane oczy. Robocze imię - Violetta, kategoria wiekowa 60+. Atrybuty: siwe włosy skrupulatnie nawinięte na wałki zeszłej nocy, okulary z dodatnią ilością dioptrii, przez co jej oczy pomalowane błękitnym cieniem i czarnym tuszem wydalą się być powiększone dwa razy, długie i ciepłe palto oraz trzy torby pościeli, których bohaterka skrzętnie pilnuje. Kiedy tylko zwolniło się miejsce przy oknie tramwaju i przodem do kierunku ruchu, Violetta jednym sprawnym skokiem przetarabaniła siebie i wszystkie tobołki na wypatrzone miejsce, po czym niespiesznie wyjęła z jednej z toreb z pościelą gazetę typu "Fakt" i po woli uspokajając oddech po udanym polowaniu na siedzenie, zagłębiła się w lekturze artykułu "Moja żona to sekswizjonerka". Violetta to typ babci-elegantki, która chodzi do fryzjera częściej niż Gufo, ma zawsze zrobiony makijaż i umalowane paznokcie.
Druga bohaterka wsiadła dopiero dwa przystanki po Gufo, ale od razu zajęła zwolnione miejsce naprzeciw Violetty, której torby przykuły uwagę wszystkich, przez swoją przytłaczającą objętość. Wydawałoby się, że druga bohaterka będzie łypała złowrogo, ponieważ w takim tłoku toreb nóg wyprostować nie idzie, ale jednak kobieta spoglądała jedynie z ciekawością na ogromne pakunki. Robocze imię bohaterki numer dwa to Węgierka, przez wzgląd na jej śliwkową kurtkę, choć jestem pewna, że kobieta była polką. Kategoria wiekowa Węgierki prawdopodobnie 45+, na nogach zupełnie niezgrane z fioletową kurtką pomarańczowe adidaski, na nogach jeszcze bardziej rzucające się w oczy spodnie moro i już Gufo miała ją wrzucić do wora z ludźmi ubierającymi się na wyprzedażach, kiedy na twarzy Węgierki błysnęło gdzieś koło skroni logo bardzo znanej Gufo firmy. Tak, Węgierka miała takie okulary, na które Gufo w tym życiu sobie pozwolić nie będzie mogła, więc raczej wpakujemy ją do grupy nowobogackiej.
To nie torby z pościelą były przyczyną mojego podsłuchu, ani nawet nagłówek ze słowem "sekswizjonerka", ale właśnie Węgierka, której status społeczny wynikający z logo na okularach, butach i torebce tak bardzo kłócił się z pierwszym wrażeniem, jakie robiła kosmicznym połączeniem pomarańczu, zieleni moro i fioletu. Koniec końców Violetta swoim czujnym okiem nie mogła przegapić ciekawskiego wzroku Węgierki na swoich trzech torbach, więc przesłodzonym głosem rozpoczęła rozmowę.
- Przepraszam, czy moje torby Pani nie przeszkadzają? - spytała udając zaniepokojenie i troskę, choć jej mowa ciała przesyłała komunikat "co się gapisz na moje torby, babsztylu!?".
- Ależ skąd! Zastanawiam się, co Pani tak wiezie w tych torbach... - Z kolei Węgierka była w zupełności szczera w swojej ciekawości, choć na pierwszy rzut oka widać było, że Violetta wiezie pościel. To trochę zbiło Violettę z tropu, ponieważ nagle poczuła się interesująca!
- A, wie Pani, tam na rogu w Lidlu widziałam wczoraj, że sprzedają pościele...
- Tam na rogu?
-Tak, tam przy tej restauracji jest ten duży sklep...
- Przy Lidlu?
- Tak, to właśnie w Lidlu...
- W Lidlu sprzedają pościele?
- No też się zdziwiłam, ale jak zobaczyłam, że to antyalergiczna, a jest jeszcze inny rodzaj dla dzieci, to wczoraj już sobie postanowiłam, że kupię, skoro tak niedrogo, a moje pościele już takie zniszczone zawsze dobrze nową pościel mieć...
- Własnie, a mogę zobaczyć? - Węgierka była chłonna na każde słowo Violetty jak gąbka, zafascynowana pościelą z Lidla, którą, gdyby tylko mogła, kupiłaby prawdopodobnie od razu. Wyciągnęła rękę w stronę toreb Violetty, żeby pomacać przez grubą folię cudowną miękkość i antyalergiczność. Nie mam pojęcia, co poczuła, ale pokiwała głową ze znawstwem i zaczęła wzdychać do tej torby jak Gufo do swojej pierwszej miłości w gimnazjum. Violetta odłożyła gazetę i umościła się w siedzeniu na dobre, wypięła dumnie niemałą pierś, poprawiła włosy i zadowolona z siebie zaczęła opowiadać o zaletach tejże cudownej pościeli którą wypatrzyła i zakupiła. Widać było jej zachwyconą minę, która wynikała z tego, że stała się gospodarną bohaterką tramwaju, która jest jedyną posiadaczką trzech tanich i dobrych pościeli. (Antyalergicznych!) Zaczęłam się zastanawiać, czy nie mam przypadkiem wystarczająco dużo czasu, żeby pośledzić Węgierkę, która niestety musiała wysiadać już na kolejnym przystanku, czy przypadkiem nie wraca do Lidla kupić pościeli, ale (zanim ten szalony pomysł przebił się z mózgu do mięśni) naprzeciwko Violetty, na miejscu po Węgierce usiadła pani w siwym bereciku z antenką i lilowym paltem do samej ziemi. Pani Lilka miała prawdopodobnie 60 lat i farbowane na fioletowo włosy. Zaczęła się z ciekawością przyglądać torbom wokół niej, które stanowiły fortecę wokół Violetty. Violetta była jednak kobietą nabitą, tymczasem Lilka to typowa filigranowa babcia, która niemalże ze strachem popatrzyła na chwiejące się przy hamowaniu pakunki.
- Nie przeszkadzają Pani moje torby? - zagadnęła Violetta, która jeszcze nie zdążyła wyciągnąć swojej gazety.
- Nie, wie Pani, tylko się zastanawiam, gdzie Pani kupiła taką ładna pościel? - Filigranowa kobieta uśmiechnęła się promiennie, a Violetta umościła się w siedzeniu na dobre, wypięła dumnie niemałą pierś, poprawiła włosy i zadowolona z siebie zaczęła opowiadać.
- A, wie Pani, tam na rogu w Lidlu widziałam wczoraj, że sprzedają pościele...
Następnym razem daj chociaż dwa słowa didaskaliów o tym, kiedy mniej więcej działa się akcja "dramatu" ;)
OdpowiedzUsuńTen cykl nazwałabym chyba "Nieprawdopodobne, a jednak" XD Bo to wygląda jak napisana specjalnie anegdotka, która jest tak nierealna, że aż prawdziwa. Pani Violetta musiała tam puchnąć z dumy. Może nawet więcej miejsca zajmowało jej ego niż te bidne, zmęczone torby z kołdrami. Antyalergicznymi! Ale trzeba przyznać, że starsze panie jak na razie nie zawodzą i są niekończącym się źródłem sytuacji komicznych.
Staruszki kontra reszta świata - do przerwy 1:0
Ave Ci, Gufonku! :D
Myślę, że Violetta obraziłaby się za określenie "staruszki" xD
OdpowiedzUsuńNierealna? Ja to widziałam i słyszałam na własne oczy i sama powątpiewam, czy to się naprawdę zdarzyło xD Żałuję tylko, że z Violettą nie jechałam do końca trasy, ale (niestety?) musiałam wysiąść przy uniwersytecie spotkać się z moją Yagi *soooo gay* :)